Zapytałam go czy adoptuje moje dziecko...¶
Anna M, lat: 38
Dziewczyny, osoby, zawsze róbcie to co czujecie, że jest dla Was dobre. Nikt nie ma prawa zmuszać Was do trwania w stanie, który zagraża waszemu zdrowiu lub życiu, którego nie chcecie, przez który cierpicie. Nie musicie się poświęcać. Zabieg aborcji jest bezpieczny, trwa krótko i jeśli jest się pewną swojej decyzji, to się go nie żałuje i ma się udane życie na swoich zasadach. Pamiętajcie by nie wchodzić w związki z osobami, które nie będą Was wspierać, które, gdy będziecie w niechciane ciąży będą Was zmuszać do kontynuowania ciąży szantażując, że odejdą. Wspierający parter to skarb. Wiem z własnego doświadczenia.
Przerwałam swoją ciążę na początku 2010 roku.
Była to ciąża niechciana, bo nigdy nie planowałam zostać matką, ale też nigdy nie chciałam przechodzić procesu ciąży, nie chciałam by rósł mi brzuch, bym przechodziła wszelkie niedogodności związane z tym stanem, nie wyobrażałam sobie również porodu, tego, że będę znosić ból i ewentualne komplikacje zdrowotne w imię czegoś czego nie chcę.
Wyjechałam do innego kraju, bo przecież w Polsce to była abstrakcja, że można przerwać ot tak swoją ciążę bez stosu zaświadczeń medycznych, a zaufany lekarz przekonywał mnie, że poczuję "instynkt macierzyński" gdy urodzę, a on mi nawet zrobi CC to "nic mnie nie będzie boleć i dam radę".
Zapytałam czy adoptuje moje dziecko, skoro tak mu zależy żebym urodziła, nie odpowiedział... Już nie jest moim lekarzem.
Zabieg przeprowadzono w klinice, w której nikt mnie nie oceniał, dla osób tam pracujących to było jasne żeby uszanować moją decyzję, otoczyli mnie bardzo profesjonalnym podejściem.
Pieniądze na zabieg miałam w części swoje, a w części partnera, ponieważ on uszanował moją decyzję, nie naciskał na zmianę zdania, pojechał do kliniki ze mną i był przy mnie, jest do tej pory, to doświadczenie nas do siebie zbliżo, uświadomiło, że obydwoje nie chcemy mieć dzieci i, że jesteśmy dla siebie wzajemnie wsparciem.
Sam zabieg przebiegł szybko, sprawnie i bez komplikacji. Czułam się dobrze, czułam ulgę, że nie zostanę matką, że nie będę "chodzić w ciąży".
Nie żałuję swojej decyzji, gdybym znowu "zaliczyła wpadkę", to myślę, że zrobiłabym to samo, terminowała swoją ciążę.