Mija rok od wydania przez tzw. Trybunał Konstytucyjny wyroku, który w zasadzie zupełnie pozbawił kobiety dostępu do aborcji – świadczenia zdrowotnego jeszcze niedawno finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia i udzielanego w publicznych szpitalach, czym zasygnalizowano boleśnie, że w Polsce kobiety nie zasługują na szacunek, mają cierpieć i milczeć, tłumione wstydem, a prawo do decydowania o własnym ciele, zdrowiu i szczęściu nie jest im pisane.
Zapytałam nawet męża "Masz żonę po aborcji - co czujesz?"
Niewiele jest takich historii jak moja, więc tym bardziej jestem gotowa ja opowiedzieć. Mam prawie 33 lata, męża i trójkę dzieci, własną firmę i grafik napięty do granic możliwości. Planowaliśmy trójkę dzieci i tyle mamy. Czwarta ciąża okazała się szokiem i niedowierzaniem, bo przysięglibyśmy że nie ma prawa jej być. Już wcześniej w sytuacjach 'podbramkowych’ ustaliliśmy że w razie wpadki tylko aborcja - ledwo spinaliśmy to wszystko i czasowo i finansowo i psychicznie.
Poczułam się, jakbym obudziła się z jakiegoś koszmaru
Okres spóźniał mi się dwa dni – zdarzało się to często, ale tego dnia po prostu poszłam do apteki, kupiłam test – od razu pozytywny. Wiedziałam, że nie chcę być w ciąży, bo zaszłam w nią z już byłym wtedy partnerem.
Usiadłam i aborcja po prostu na mnie spłynęła niczym oświecenie!
Zawsze byłam osobą „za wyborem”, choć nigdy nie sądziłam, że sama dokonam aborcji. Chodzę na demonstracje, krzyczę: „myślę, czuję, decyduję!” – ale do tej pory robiłam to, myśląc o mojej kilkuletniej córce. Życie zweryfikowało to i oto pojawiły się kompletnie nieplanowane, niechciane dwie kreski. Właśnie wtedy, kiedy I. zaczęła żłobkować, a ja zaczęłam wreszcie trochę odpoczywać.
Ulga jaką poczułam dzień po zażyciu leków była nie do opisania
Zacznę od tego, że mam 22 lata i nigdy nie chciałam mieć dziecka w tak młodym wieku. Nawet z partnerem nie spodziewaliśmy się, że mogłaby zdarzyć nam się wpadka, ponieważ zawsze się zabezpieczaliśmy. No, ale stało się… Podjęliśmy szczerą rozmowę i jednogłośną decyzję, że to nie czas na dziecko.
Minie jeszcze sporo czasu zanim się z tym oswoję ale już jest lepiej
Moja historia będzie inna choć wiem, że nie tylko ja to przeszłam.
Mam 31 lat, odkąd pamiętam zawsze chciałam mieć trójkę dzieci i wiecie co? Mam, tylko nigdy ich nie poznałam. Z mężem zaczęliśmy starania po ponad 3 latach związku. Na początku byłam podekscytowana, że zaraz będę mamą, jednak po kilku miesiącach nieudanych prób mój entuzjazm opadł, ale nie poddawałam się, bo przecież tak się zdarza. Zrobiłam wszystkie badania i staraliśmy się dalej. Potem badania zrobił też mąż. Nie mogliśmy znaleźć przyczyny braku ciąży.
Uspokoiłam się i powiedziałam sobie „to moja decyzja!”
Razem z chłopakiem nie chcemy dzieci. Niestety, mimo, że brałam tabletki antykoncepcyjne, zaszłam w ciążę z powodu leków od psychiatry, które powodowały zmniejszenie ich działania. Jak się dowiedzieliśmy oboje byliśmy pewni swojej decyzji i od razu podjęliśmy kroki. Niestety dalej już nie było tak fajnie. Ta sytuacja była dla nas ciężka, jesteśmy młodzi, byliśmy po prostu przerażeni. Teraz podzielę to na 2 strony, moją i mojego chłopaka.
Wzięłam pierwszą dawkę tabletek jeszcze podczas wizyty w gabinecie
Wyjechałam kilka lat temu do pracy za granicę i tutaj poznałam mojego chłopaka. Stosowaliśmy zabezpieczenie, ale mniej więcej po roku spóźniała mi się miesiączka. Zrobiłam test i okazało się, że jestem w niechcianej ciąży.