Każda kobieta powinna robić to co uważa za słuszne - dlatego nie oceniajmy się.
Chce opisać wam moja historie. Gdy spóźniał mi się okres postanowiłam zrobić test, wyszły dwie kreski. Pierwsze co to płacz i załamanie jak do tego mogło dojść mimo antykoncepcji? Dopiero co skończyłam wychowywać dziecko a tu wpadka! Nie wyobrażałam sobie tego! Nie chciałam znów siedzieć w domu w pieluchach przez co najmniej 23 lata, chciałam w końcu wrócić do pracy, do ludzi, chciałam po prostu odżyć po 3 latach siedzenia w domu z dzieckiem.
Piszę tutaj bo krew mnie zalewa gdy słyszę mądrości „Nie chcesz dziecka to się zabezpieczaj”. Szanowne osoby, nie ma antykoncepcji na 100% a oto moja historia.
Podziwiam kobiety, które tego chcą. Ja nie chciałam.
Całe życie popierałam decyzyjność kobiet, w tym prawo do aborcji. Oficjalnie nazywałam siebie feministką, przez co grono moich znajomych znacznie się uszczupliło. Nigdy jednak nie sądziłam, że będę mieć w życiu aborcję. Gdy to dotyczy innych ok, nic mi do tego, ale mnie? Dlaczego mnie?
Jeśli to czytasz to na pewno stoisz przed jedna z najcięższych decyzji w Twoim życiu. Jeszcze kilka dni temu ja byłam na Twoim miejscu. Pełna obaw, strachu, ogromnego lęku, smutku.
Nie bój się. Nie jesteś sama. Ja byłam obsrana ale dzięki ADT pomogłam sobie!
Hej. Chodziłam na marsze Strajku Kobiet aby mieć legalny dostęp do aborcji. Niestety jest jak jest i przekonałam się na własnej skórze, że w naszym kraju jeszcze długo będzie to wyglądać w ten sposób.
Dziękowałam wszystkiemu do okoła, że wszystko dobrze się skończyło.
Przeczytałam wiele historii aborcyjnych na stronie i tym samym byłam nastawiona pozytywnie do sytuacji, która jak się później okazało wcale nie była aż tak pozytywna.
Mam 40 lat, stałego partnera i 7. letnia córkę. O ciąży dowiedziałam się późno - byłam kompletnie zaskoczona, bo ze strachu przed nią w zasadzie nie uprawialiśmy seksu, a jak się nam zdarzało to zawsze z zabezpieczeniem. Wpadłam w panikę - od dawna wiedziałam, że więcej dzieci nie chcę, bo z uwagi na mój wiek boje się powikłań, wad a dodatkowo nowe „prawo” w Polsce powoduje u mnie paraliż. Zaczęłam od razu szukać kliniki w Czechach - chciałam zakończyć swój stan najszybciej.
Moja historia zaczyna się 9. lutego, ostatniego dnia mojej izolacji domowej. Przechodziłam koronawirusa, czułam się fatalnie, do tego akurat miałam sesję i ominęły mnie wszystkie egzaminy… 9. lutego powinnam była dostać okresu, ale – jak można się domyślać – nie dostałam. No okej, to jeszcze nic strasznego, okres czasem się spóźnia jeden czy dwa dni, do tego stres i choroba. Zrozumiałe, że te wszystkie emocje kumulują się w ciele i ciało tez na nie odpowiada.
Wczoraj byłam u ginekologa i wszystko jest dobrze! Także dziewczyny nie bójcie się, dacie sobie radę!
Hej! Troszkę ponad miesiąc temu spóźniał mi się okres, ale myślałam że to stres więc olałam to aż do momentu kiedy zaczęłam mieć mdłości, wtedy zapaliła mi się lampka w głowie: "CIĄŻA".