Przejdź do treści

"Było się zabezpieczać"?!

Jagoda

„Było się zabezpieczać”

Piszę tutaj bo krew mnie zalewa gdy słyszę mądrości „Nie chcesz dziecka to się zabezpieczaj”. Szanowne osoby, nie ma antykoncepcji na 100% a oto moja historia.

W 2020 roku w czerwcu zeszłam się z facetem. Byłam na tabletkach antykoncepcyjnych ale też zawsze dbaliśmy żeby stosunek był przerywany. Niestety raz nie dopilnowaliśmy sprawy… mimo tego że byłam na tabletkach polecieliśmy następnego dnia do apteki po tabletkę dzień po – oczywiście najpierw musiałam się naszukać lekarza który wystawi mi receptą bez zbędnego kazania. Ok 1,5 tygodnia po tym feralnym stosunku powinnam mieć plamienie – czysto. Głupia nie zrobiłam od razu testu tylko po trzech tygodniach… i boże wyszedł pozytywny…

Pamiętam tą ciszę w pokoju jak wróciłam do niego z łazienki. Początek związku, ledwo się znamy. Ja w środku studiów, tylko pokój na wynajem i żadnych widoków na poprawę warunków w tym momencie… Od razu powiedziałam, że aborcja to jedyne wyjście i on się zgodził. Zabraliśmy się za szukanie możliwości – trafiliśmy na stronę poronne.pl. Tabletki dostaliśmy, pocierpiałam trochę ale już myśleliśmy że po wszystkim.

Według zaleceń otrzymanych z tej fałszywej strony [poronne.pl] odczekałam dwa – trzy tygodnie do ponownego zrobienia testu. W międzyczasie czułam się coraz gorzej, miałam non stop mdłości, stałam się wrażliwa na zapachy i konkretne jedzenie… jak się już pewnie domyślacie wciąż byłam w ciąży. Zrobiłam test, znowu cholera pozytywny. Poleciałam do ginekologa żeby się upewnić – potwierdził ciążę, 7 tydzień. Popłakałam się u niego w gabinecie, stary dziad zaczął mi gadać że to cud jest i bóg tak wybrał że teraz się ze swoim powinnam pobrać – tak, prywatny ginekolog mi to powiedział. W momencie jak tylko wyszłam załamana z gabinetu zaczęłam szukać informacji o innych możliwościach, może wyjazd. Szczęśliwie byłam cały czas wspierana finansowo i psychicznie przez mojego chłopaka.

I w końcu trafiłam na was, drogie dziewczyny. Ponad tydzień czekania na tabletki był dla mnie najbardziej męczącym tygodniem w życiu. Zgodnie z zaleceniami przebadałam wcześniej poziom HCG we krwi, żeby mieć ten jak najwcześniejszy wskaźnik że wyszło. Tabletki wzięłam w 9 tygodniu, cały czas przeleżałam przytulona do niego oglądając głupoty… udało się szczęśliwie i w życiu nie czułam takiej ulgi.

Po tej sytuacji gdy się wszystko unormowało, założyłam spiralę – szukanie ginekologa który założy „nieródce” zajął mi rok (kolejna informacja dla tych co uważają że antykoncepcja w Polsce jest normalnie dostępna). Wciąż mam napady paniki że zajdę w ciążę i będzie powtórka z rozrywki. Jednak wiem, że nawet jeśli spirala zawiedzie to jesteście Wy i to mnie uspokaja. Oraz każdej z nas życzę faceta co wspiera w decyzjach. Przy takim nastawieniu łatwiej jest mi sobie wyobrazić, że (może) kiedyś ta ciąża będzie faktycznie chciana ;).

Dziękuję