Przejdź do treści

Wiedziałam od razu, że poronię

Nie miałam aborcji, ale wspieram aborcję całym serduszkiem. Moja historia jest deczko inna.

Zawsze bardzo chciałam być mamą, pewnego dnia, spóźniał mi się okres, zrobiłam test i szok! Dwie kreski - od razu pojechałam na betę. Wysoka, niecałe 3000.

Telefon do ginekologa, wizyta za 2 tygodnie. Jakieś 3 dni przed wizytą - plamienie, bardzo słabe, internet kazał się nie martwić, ale coś mówiło mi, że może jednak przyda się wizyta na SORze. Byłam przerażona - USG ze studentami, coś jest, bardzo małe i mierzy mniej niż powinno.

Wiedziałam od razu, że poronię. Przez łzy poprosiłam o ten wydruk, który zrobiła lekarka. "To nie fotograf - wydruk jest do karty". Zostaję na oddziale.

Rano beta tylko równe 3000. Mogę iść do domu, słyszę, że nic się nie da zrobić, ale mogę pobrać luteinę, bo nie zaszkodzi.

Zapytałam czego mam się spodziewać, w odpowiedzi - to samo jak okres, "do widzenia!"

To wasze posty, forum itp. pomogły mi się przygotować na to co nadejdzie. Od lekarzy nie dostałam żadnej informacji, wsparcia, współczucia, ani grama empatii. Dziękuję, że jesteście!

Nie tylko w aborcji pomaga ADT!