Jedyne co czuję to ogromna ulga¶
Marysia, lat: 27
Postępujcie zgodnie z własnymi odczuciami i sumieniem.
Nigdy nie sądziłam, że kiedyś zdecyduje się na aborcję. Moja ciąża to była wpadka. Wiedziałam, że nie chcę zostać matką - paraliżujący strach przed porodem i dolegliwościami związanymi z ciążą, dom w budowie, moja kończąca się umowa o pracę za 2 miesiące, mieszkaniem kątem u teściów.
O ciąży dowiedziałam się bardzo szybko, bo w połowie piątego tygodnia. Był płacz i rozgoryczenie. Mój mąż jak zobaczył w jakim jestem stanie nie miał wątpliwości i to on wyszedł z inicjatywą zamówienie tabletek. Tabletki zamówiliśmy w środę, w czwartek dostałam maila o wysyłce. Na szczęście w naszym przypadku dostawa była bardzo szybka, bo w środę w następnym tygodniu (czyli po siedmiu dniach) tabletki były już u nas. Mieliśmy zaplanowany wyjazd ze znajomymi na nadchodzący weekend, więc tabletkę z mifepristonem zażyłam dopiero w poniedziałek, czyli dokładnie 6 t. i 3 dzień ciąży. W międzyczasie udałam się jeszcze do ginekologa potwierdzić ciążę oraz sprawdzić czy nie jest to przypadkiem ciąża pozamaciczna.
Po zażyciu mifepristonu nie miałam objawów ubocznych, po południu wybraliśmy z mężem na rower. Pod wieczór pojawiły się małe plamienia. Następnego dnia wzięłam urlop w pracy, tak jak mój mąż i około południa zażyłam misoprostol. Nie będę kłamać. Bolało. Trochę bardziej niż zwykła miesiączka mimo, że to była na prawdę wczesna ciąża. Skurcze trwały jakieś 20 min, ale w moim przypadku zaczęły się niemal od razu po zażyciu misoprostolu. Po około pół godzinie podniosłam się z łóżka i poszłam do toalety i poczułam jak wylatują ze mnie skrzepy. Krwawienie nie było bardzo duże, raczej jak podczas miesiączki. Po wszystkim położyłam się na drzemkę.
Następnego dnia czułam się bardzo dobrze. Nie krwawiłam mocno. Umówiłam się na wizytę do ginekologa, powiedziałam mu, że poroniłam. Dziewczyny! Nie bójcie się iść na wizytę zaraz po. Lekarz nie pozna, że zażyłyście tabletki. Potwierdził brak pęcherzyka ciążowego oraz przepisał leki ułatwiające oczyszczanie macicy i antybiotyk. Ja wolałam mieć pewność, że wszystko się udało.
I tak w momencie pisania tego wpisu mija trzeci tydzień od zażycia tabletek. Jedyne co czuję to ogromna ulga. Wychowana w katolickim domu, kiedyś przeciwniczka aborcji - nigdy nie sądziłam, że sama się na nią zdecyduje. A jednak. Życie pisze różne scenariusze.