Miałam aborcję
wasze doświadczenia po przerwaniu ciąży
Wiele z nas ukrywa swoje aborcje przed resztą świata. Niewielu osobom mówimy o tym, że przerwałyśmy ciążę - ale nie musi tak być. Praktyka coming outu, czyli mówienia o swojej aborcji, to międzynarodowy fenomen dzięki któremu walczymy z aborcyjną stygmą.
Zebrane na tej stronie historie o aborcji pochodzą bezpośrednio od Was. Dzięki nim poznacie aborcję z wielu różnych perspektyw, bez zbędnego moralizowania, opowiedziane z pierwszej ręki.
Niestety takim jak nam zabrano możliwość godnego zakończenia ciąży w Polsce.
Hej kochani!
Te posty bardzo pomogły mi przetrwać ten ciężki czas i wiedziałam że będę chciała się podzielić swoją historią, zwłaszcza że bardzo mało jest opisów aborcji chirurgicznych dzieci chorych. A szkoda bo w klinice w Holandii przy jednym stole było nas 5 Polek po zabiegu, każda miała dziecko z wadą genetyczną.
Podczas gdy moja macica pozbywała się zarodka, oglądałam z narzeczonym Grę O Tron
To był rok 2018, skończyłam 23 lata a moja córeczka 3. Mieszkałam z mężem (wtedy narzeczonym) w wynajmowanym mieszkaniu, które współdzieliliśmy z bratem męża. Zaczęłam właśnie nową pracę zgodną z kierunkiem studiów, ale za najniższą krajową i na umowie zlecenie. Mimo wszystko cieszyłam się, bo praca była spełnieniem marzeń a ciężko było znaleźć cokolwiek na umowę o pracę w tej branży.
Będę walczyć o legalną i ogólnodostępną aborcję w Polsce
Kilka miesięcy temu, mając 19 lat, zobaczyłam na teście nieszczęsne 2 kreski. Nie jestem gotowa na dziecko, nie chcę w tym momencie dziecka, jestem za młoda i z pewnością nie zapewniłabym dziecku wszystkiego, co mu potrzebne.
Czasem się zastanawiam co by było gdybym nie przerwała ciąży, ale wtedy nie byłam gotowa na dziecko
W 2011 roku zaszłam w nieplanowaną ciążę.
Mimo, iż z partnerem byłam kilka lat, nie był to dobry czas na dziecko. Robiłam studia, mieszkaliśmy osobno, czułam, że to nie jest najlepszy moment. Partner się wahał, ale ostateczną decyzję pozostawił mnie.
Mija rok od wydania przez tzw. Trybunał Konstytucyjny wyroku, który w zasadzie zupełnie pozbawił kobiety dostępu do aborcji – świadczenia zdrowotnego jeszcze niedawno finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia i udzielanego w publicznych szpitalach, czym zasygnalizowano boleśnie, że w Polsce kobiety nie zasługują na szacunek, mają cierpieć i milczeć, tłumione wstydem, a prawo do decydowania o własnym ciele, zdrowiu i szczęściu nie jest im pisane.
Zapytałam nawet męża "Masz żonę po aborcji - co czujesz?"
Niewiele jest takich historii jak moja, więc tym bardziej jestem gotowa ja opowiedzieć. Mam prawie 33 lata, męża i trójkę dzieci, własną firmę i grafik napięty do granic możliwości. Planowaliśmy trójkę dzieci i tyle mamy. Czwarta ciąża okazała się szokiem i niedowierzaniem, bo przysięglibyśmy że nie ma prawa jej być. Już wcześniej w sytuacjach 'podbramkowych’ ustaliliśmy że w razie wpadki tylko aborcja - ledwo spinaliśmy to wszystko i czasowo i finansowo i psychicznie.
Poczułam się, jakbym obudziła się z jakiegoś koszmaru
Okres spóźniał mi się dwa dni – zdarzało się to często, ale tego dnia po prostu poszłam do apteki, kupiłam test – od razu pozytywny. Wiedziałam, że nie chcę być w ciąży, bo zaszłam w nią z już byłym wtedy partnerem.