Aborcyjny Dream Team na Kongresie Kobiet¶
Nie może być Kongresu Kobiet bez panelu o aborcji, jednej z kluczowych kwestii w walce o prawa kobiet. W oficjalnym rozkładzie Kongresu takiego wydarzenia nie było, postanowiłyśmy więc działać na własną rękę i stworzyć tę przestrzeń, która jest przecież niezbędna - nie ma feminizmu bez aborcji!
Nasze spotkanie miało miejsce w jednym z korytarzy kongresowej hali. Byłyśmy miło zaskoczone wysoką frekwencją, chociaż na „panel” zaprosiłyśmy niewiele wcześniej, rozklejając na szybko rozpisane plakaty po całym lokalu. Polecamy się!
A poza naszym oddolnym panelem brałyśmy też udział w bardziej „oficjalnej” części, gdzie Justyna opowiedziała o politycznym uciszaniu proaborcyjnych głosów, o dyscyplinowaniu proaborcyjnych kandydatów i kandydatek przez KO. Całość jej przemówienia przeczytacie poniżej:
Na co dzień jestem jedną z osób, która odbiera telefon infolinii Aborcja Bez Granic, działający od grudnia 2019 roku. Codziennie od 8:00 do 20:00 można zadzwonić na numer 22 29 22 597 i uzyskać wsparcie przed, w trakcie i po aborcji tabletkami w domu.
14 marca zostałam uznana przez polski sąd za winną udzielenia pomocy w aborcji.
To był ciężki rok, 7 rozpraw, minimalne szanse na sprawiedliwy wyrok ze względu na sędzię wytypowaną do orzekania, Ordo Iuris które przyłączyło się do rozprawy jako organizacja społeczna by reprezentować interesy płodu. Cieszę się, że mam to już za sobą, ale to nie oznacza końca frustracji i gniewu.
Tydzień temu Jana Szostak - była kandydatka z list Koalicji Obywatelskiej - powiedziała bardzo ważne słowa i zaczęła rozmowę, na którą jako osoba pomagająca w aborcjach czekam od lat. Powiedziała o możliwości przerwania ciąży przez cały czas jej trwania. Dla wielu osób to radykalny i skrajny pomysł - rozumiem to.
Ale w aborcji nie chodzi o nasze opinie tylko o czyjeś realne potrzeby, czyjeś realne życie. Dla mnie radykalnie niezrozumiałym pomysłem jest nagradzanie polityków za obietnice czy wpuszczanie na listy Romana Giertycha czy dyscyplinowanie Franka Sterczewskiego. Dlatego trzymam się z daleka od polityki parlamentarnej, ale bardzo blisko aborcji.
Będąc każdego dnia w kontakcie z osobami które potrzebują aborcji, są w trakcie aborcji albo są już zaraz po, utwierdzam się w przekonaniu, że aborcja ma być powszechna, mamy się potykać o aborcje, ma być na każdym rogu - tak jak powiedział prezes.
Dlaczego? Bo aktualnie aborcja to bardzo prosta technologia, a cały jej trud leży w polityce, prawie, debatach czy opiniach.
Aborcja ma być powszechna, bo mamy dowody że nie potrzebujemy lekarzy, farmaceutów, polityków i prawników. Czekam na polityczki, które to w końcu zrozumieją i naprawdę wprowadzą w życie: aborcja tam gdzie chcesz, z kim chcesz. Wolisz z lekarzem? Nie ma sprawy. Chcesz przerwać ciążę w domu? Jasne. Nie ma żadnych przeciwwskazań. Mówi o tym WHO i aktywistki aborcyjne z całego świata.
Aborcja ma być w naszych rękach.
Gniewa mnie, że od tygodnia rozmawiamy o tym czego nie powiedział Roman Giertych, podczas, gdy Jana Szostak była od niego 100 razy bardziej precyzyjna a i tak wyleciała z list.
Gniewa mnie, że gloryfikujemy na kongresach lekarzy, którzy zarabiają miliony monet na naszych aborcjach a i tak jasno nie potrafią stanąć naszej stronie albo sami nazywają się sojusznikami, brylują w mediach, a gdy do nas dzwonią kobiety z odpływem wód płodowych to są Romanem Giertychem w kitlu.
Na całą Polskę - mamy tylko trzech lekarzy którzy zawsze odbiorą telefon i wiemy, że możemy wysłać do nich pacjentkę. Gniewa mnie, że przynajmniej raz w miesiącu zastanawiamy się z koleżankami nad kolejnym złamaniem prawa i przesłaniem tabletek do szpitala, gdzie lekarze nie chcą wykonać aborcji, do nastolatki która nie może wyjechać na zabieg bo rodzice nie wiedzą o ciąży, do matki trójki dzieci, która jest w 18 tygodniu i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że tkwi w przemocowej relacji.
Gniewa mnie, że jako kobiety, jako feministki trzymamy się kurczowo regulacji które w żaden sposób nie odpowiadają na potrzeby, fetyszyzujemy ten 12 tydzień i chcemy zostawić na pastwę losu, te które ten 12 tydzień przekroczyły.
Gniewa mnie, że dla wielu z nas w rozmowie o aborcji ważniejszy jest nasz pogląd i to niż czyjeś realne doświadczenie. Gniewa mnie, że chcemy rozliczać kobiety z ich powodów do aborcji, że chcemy sporządzić listę sytuacji, w których ta aborcja będzie dopuszczalna. Gniewa mnie, że chcemy napisać aborcyjny kontrakt, podczas gdy ABORCJA TO NIE DEBATA.
Tu nie ma co negocjować. Moje ciało jest moje. Mam do niego prawo.
Gniewa mnie, że tak wiele z nas myśli, że osoby, które miały aborcję to są jakieś kosmitki z trzema głowami, podczas gdy 1 na 3 z nas miała to doświadczenie.
Może to najwyższy czas pokazać ile nas jest.
Miałaś aborcję? Powiedz o tym, pokaż się, wstań. Nie czujesz się dziś na to gotowa? To nic. Wiedz, że nie jesteś sama.
Za każdą z nas stoi kolejnych dziesięć.”