Przejdź do treści

Wysoki Sądzie: tak, jestem aktywna seksualnie!

Mężczyzna który wsławił się tym, że rozpoczął najgłośniejszy proces tego roku, nie pojawił się nawet, żeby złożyć zeznania.

  • Ważne

    • Sąd przełożył rozprawę na 14 października
    • Świadek – przemocowy mąż, który doniółs na policję na swoją partnerkę, nie zjawił się zeznawać.
    • Aktywiski wzywaja go: “staw się wreszcie przy Poligonowej i spójrz w oczy osobie, która przed tobą samym musiała ratować twoją żonę”.
    • Sąd pytał ADT o to czym się zajmuje. Po odpowiedzi: Jest to organizacja zajmująca się demedykalizacją i destygmatyzacją aborcji.” Polski sąd nie chciał jednak o aborcji wiedzieć nic więcej. Zadawal jej jednak pytania o jej zdolności reprodukcyjne.

Na drugiej rozprawie przeciwko Justynie Wydrzyńskiej z Aborcyjnego Dream Teamu ponownie nie stawili się świadkowie. Na sali sądowej po jednej stronie znalazła się więc kobieta oskarżona o empatyczną reakcję na prośbę o pomoc (!), po drugiej – przedstawiciel fundamentalistycznej organizacji, Ordo Iuris, znanej z zamiłowania do torturowania kobiet (ostatnio: Ukrainek doświadczonych gwałtami wojennymi, którym próbują uniemożliwić dostęp do aborcji).

Więcej o sprawie na podstronie: JakJustyna.

Przemocowiec znaczy tchórz

Prokobiece działaczki mówią jednym głosem: na ławie oskarżonych powinien siedzieć oprawca Ani, a nie Justyna, która próbowała uratować jej życie.

Tymczasem mężczyzna który zapoczątkował całą tę sprawę, jak klasyczny sprawca przemocy domowej, silny był tylko we własnym mieszkaniu. Prawo do decydowania o własnym ciele odebrał żonie wzywając na pomoc zbrojną rękę państwa, natomiast konieczność zweryfikowania swoich zeznań w obecności oskarżonej i stawienia czoła wspierającemu Justynę i Anię tłumu okazała się ponad jego siły. Mamy dla niego tylko jeden komunikat:

Staw się wreszcie przy Poligonowej i spójrz w oczy osobie, która przed tobą samym musiała ratować twoją żonę!

– wołały Justyna Wydrzyńska i Natalia Broniarczyk na sądowym korytarzu.

Wysoki sądzie, jestem aktywna seksualnie

Sędzia zdecydowała się ponownie przesłuchać Justynę. Zaczęła od niewinnych ogólnych pytań o to, czym zajmuje się ADT. Justyna odpowiedziała: “Aborcyjny Dream Team to nieformalna organizacja zajmująca się demedykalizacją i destygmatyzacją aborcji”. Polski sąd nie chciał jednak o aborcji wiedzieć nic więcej. Padły natomiast pytania o to, czy Justyna jest w wieku reprodukcyjnym.

Jestem w okresie rozrodczym i jestem aktywna seksualnie. Ale tabletki mam nie tylko dla siebie, ale też dla swoich bliskich. Ja się tego nie boję powiedzieć!

powiedziała Justyna Wydrzyńska

Kto płaci za ten cyrk?

Nie zapominajmy, że za represje zlecone na prośbę kremlowskiej organizacji, realizującej globalną, putinowską agendę – także podczas rosyjskiej inwazji na naszych sąsiadów – płacą polskie podatniczki.

Bezpieczne aborcje Polkom opłacamy w tym czasie my, wyręczając w tym prześladujące nas państwo – to absurd!

Jednak prawicowa metoda zalewania aktywistek prospołecznych lawiną bezsensownych, absurdalnych pozwów, by one nie miały czasu i siły na pracę, a inne zostały zniechęcone do działania poprzez efekt mrożący nie jest nowością. To tzw. SLAPPy (strategic lawsuit against public participation). Spotkały się z tym m.in działaczki związane z Tęczową Matką Boską. Ich rozprawy były kilkukrotnie odraczane, ponieważ nie stawiała się na nich Kaja Godek.

ADT nie boi się upolitycznionego procesu { id="adt-nie-boi-sie-upolitycznionego-procesu" }

Mimo to, w czasie gdy Justyna po raz kolejny składała zeznania, inne działaczki nadal wspierały osoby podczas trwających równolegle aborcji. 

W trakcie tego krótkiego procesu moje koleżanki pomogły ponad 20 osobom.

Justyna Wydrzyńska

JakJustyna – co się wydarzyło?

W 2020 roku Ania, kobieta w 12 tygodniu ciąży, zgłosiła się na infolinię Aborcji Bez Granic. Jej mąż (stosujący przemoc, kontrolujący, czytający maile i wiadomości) uniemożliwił jej wyjazd do zagranicznej kliniki aborcyjnej, grożąc zgłoszeniem porwania ich wspólnego dziecka, które wyjechałoby z matką. Ze względu na początek pandemii wysyłka leków poronnych od Women Help Women przedłużała się. Justyna, która odebrała telefon ABG, świadoma ewentualnych konsekwencji postanowiła pomóc Ani i oddała jej swoje tabletki. Leki zostały odebrane przez policję, która – wezwana do domu przez męża – przeszukała Anię i odebrała je jako dowód w sprawie o pomocnictwo w aborcji.

Nie żałuję. Jestem dumna z tego, że byłam silna i tą siłą mogłam wesprzeć Anię. Dałam jej tabletki, moją intencją nie było to by przerwała ciążę, tylko to, by trzymając tabletki w ręku mogła sama zadecydować o swoim życiu. To nie ja powinnam stać na miejscu oskarżonego, tylko nasi byli kontrolujący mężowie. Jak można zmuszać kogoś do urodzenia dziecka?!

Justyna Wydrzyńska