Przejdź do treści

Czy można cieszyć się z aborcji?

Kilka lat temu, kiedy za sprawą Fundacji Feminoteka powstawał w Polsce taniec antyprzemocowy „One Billion Rising”, wspólnie z koleżankami mówiłyśmy:

Kurczę, fajny jest ten taniec, to odzyskiwanie kontroli, to wyznaczanie granic, ten ruch, no ale przecież o aborcji nie zatańczysz.

Teraz po kilku latach zadajemy sobie pytanie: w zasadzie czemu nie?

Positive abortion movement

Od kilku lat obserwujemy zjawisko, które sama nazywam „positive abortion movement”. Nazywamy je po angielsku z kilku powodów. Po pierwsze, bo dzieje się głównie za granicą, a w Polsce trudno je odnaleźć, zatem nasza uwaga skupiona jest głównie na feministycznym ruchu w USA.

Po drugie, bo mamy już np. „sex positivie movement”, który w naszym kraju doczekał się już nawet nie tylko polskiej nazwy (sekspozytywność) [red. 2023: a w ostatnich latach również siostrzana ciałopozytywność], ale też organizacji pozarządowych, konferencji, warsztatów, a nawet... targów.

Po trzecie, pomimo to, że wierzymy w to, że warto mówić o aborcji pozytywnie, to "po polsku" ciągle jest trochę trudne. Brakuje słów, trzeba wyjść z ram, ze strefy komfortu, wystawić się na krytykę i zwyczajnie przesunąć granice.

Skąd wzięło się pozytywne mówienie o aborcji?

Początki "Wykrzycz swoją aborcję"

W USA wszystko zaczęło się parę lat temu za sprawą „aborcyjnego gangu”, którego członkinie i członkowie publikowali artykuły pozytywnie opowiadające o temacie aborcji na swojej stronie internetowej. Potem przyszedł czas na kolejną, internetową akcję, czyli ruch #shoutyourabortion za stroną shoutyourabortion.com.

URGE za prawami reprodukcyjnymi

Jedną z najbardziej prężnie działających organizacji, które zajmują się pozytywnym opowiadaniem o aborcji jest URGE (United for Reproductive and Gender Equality) 1.

W kwietniu 2016 roku URGE razem ze studentkami i studentami Uniwersytetu w Ohio, zorganizowało serię spotkań pod tytułem „We are abortion positive. Are you?” (eng. "Jesteśmy pozytywnie nastawione do aborcji. A ty?"). Całodzienne spotkanie było okazją do wymyślania akcji mających na celu sprzeciwienie się planowanym próbom zaostrzenia prawa aborcyjnego w stanie Ohio. Najważniejsze w tym wydarzeniu było jednak celebrowanie aborcji.

W spotkaniu kluczową rolę odegrały pracownice klinik aborcyjnych, które dumnie fotografowały się z kartkami z napisem „We are abortion providers” (eng. "Świadczymy usługi aborcyjne"). Nie zabrakło też aborcyjnych coming outów (sytuacji w których kobiety poraz pierwszy mówią o swoich aborcjach), oraz zdjęć z kartkami „I love my abortion provider” (eng. "Kocham moją pomocniczkę w aborcji").

Podczas tego wydarzenia dyrektorka URGE Kierra Johnson wygłosiła takie przemówienie:

Podczas gdy przeciwnicy wyboru w swoim aktywizmie używają makabrycznych, zmanipulowanych obrazów, by w ten sposób zachęcić studentów i studentki do zaangażowania się w ruch anty-choice, my wierzymy, że szczere, pozytywne mówienie o aborcji jest bardziej motywujące i zachęcające do włączenia się w działania, przede wszystkim jest ono uczciwe.

Młode osoby popierają faktyczny dostęp do aborcji, są one zmotywowane do stawienia oporu i zatrzymania fali opresji płynącej ze strony aktywistów i aktywistek anty choice.”

Kierra Johnson, URGE

Jednym z efektów tych spotkań było pojawienie się na ulicach Ohio wielkich banerów reklamowych z hasłem „Jestem wdzięczna za aborcję”.

Komu nie spodobało się mówienie o aborcji?

21 stycznia 2017 roku w USA, ale też w innych krajach zostały zorganizowane demonstracje przeciwko prezydentowi Donaldowi Trumpowi. Na tej najliczniejszej w Waszyngtonie, ta sama Kierra Johnson przemówiła w koszulce z nadrukiem "I <3 abortion". Wzbudziło to jednak sprzeciw ze strony niektórych politycznych komentatorów, twierdzących, że w ten sposób "rozmydla się pierwotny cel marszu".

Dzień po marszu URGE odniosło się do tej krytyki. Oświadczenie wydano w 44 rocznicę liberalizacji prawa antyaborcyjnego w USA. Aktywistki stwierdziły w nim, że nie przestaną mówić o aborcji pozytywnie i są z tego dumne. Oświadczenie oznaczyły hastagiem: #AbortionPositive.

Wspomniany marsz z 21 stycznia był przykładem nie tylko niemalże modelowego podejścia do intersekcjonalnego feminizmu2, ale też polem do afirmacji aborcji - czyli cieszenia się z tego, że jest.

Odzyskiwanie dumy z aborcji

W Jedna z uczestniczek wydarzeń w USA z 2017 roku przyszła na demonstrację z transparentem, którego hasło nawiązywało do głównego sloganu kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa czyli „Make abortion great again” (w oryginale „Make America great again” - odpowiednio "Uczyńmy ponownie Amerykę wspaniałą" i "Uczymy ponownie Aborcję wspaniałą").

O tym dlaczego namalowała taki transparent napisała artykuł, który znalazł się na stronie rewire.news. Dowiadujemy się z niego, że wykonuje ona aborcje w klinice aborcyjnej oraz pracuje jako aborcyjna doula. W swoim tekście tłumaczy jakie są konsekwencje mówienia, o tym, że "aborcja powinna być rzadka" (same też napisałyśmy o tym tekst) i wyjaśnia z pierwszej ręki do czego doprowadza stygmatyzacja aborcji.

Co robimy po swojej aborcji?

Znamy kobiety, które po aborcji otwierają wino czy szampana, osoby które nigdy wcześniej nie czuły tak niewyobrażalnej ulgi, jak ta towarzysząca im, gdy odbierają wynik badania krwi beta hCG kilka dni po medycznej aborcji.

Znamy też takie osoby, które cierpią z powodu aborcji, ale tego, że była nielegalna albo niebezpieczna, droga, czy robiona w ukryciu i osamotnieniu. One też odczuwają ulgę, ale najczęściej wstydzą się do niej przyznać. O ich uczuciach dowiadujemy się dopiero z przeprowadznanych na szeroką skalę wieloletnich badań.

Konserwatywni politycy z obu stron spektrum nie lubią aborcji

W zakazie aborcji konserwatywnym politykom chodzi o to, by kobiety się wstydziły i żeby były same w tym doświadczeniu. Wedłuch nich wstydzić się powinnyśmy już samego myślenia o ewentualnej aborcji, wstyd powinien nam towarzyszyć przy szukaniu możliwości przerwania ciąży, mamy też odczuwać wstyd na tyle wielki, by uniemożliwił nam poproszenie o pomoc. Takie myślenie przejawiają nie tylko politycy USA, ale też nasi lokalni - zarówno z partii "prawicowych" jak i tych, które określają się jako "centrum".

Na wstydzie i samotności bazuje obowiązująca w Polsce ustawa antyaborcyjna z 1993 roku i o wstydzie są wszystkie projekty ją zaostrzające. Najwidoczniej wstydzimy się za mało, skoro od kilku lat komitet ustawodawczy składa do sejmu projekt jeszcze bardziej zaostrzający ustawę. Na wstydzie zbudowany jest też mit o syndromie postaborcyjnym, który nie istnieje ale dzięki jego uporczywemu rozpowszechnianiu przeciwnikom i przeciwniczkom aborcji łatwiej manipulować publiką.


  1. Skrót URGE w języku angielskim oznacza również Urge - czyli na nasze: "popęd", "pośpiech" i "pragnienie". 

  2. Intersekcjonalny feminizm to taki, który nie ogarnicza się do jednego tematu i nie zakłada, że istnieje tylko jeden femiznistyczny postulat, który zadowoli wszystkie kobiety. Interseksonalizm spopularyzował się pod koniec lat 80-tych, gdy publicznie zauważono, że feminizm tzw. Drugiej Fali nie uwzględnia perspektyw i potrzeb kobiet z grup mniejszościowych, a także nie-białych.